Katowice

Straszyła tu czarownica? Tajemnicza studnia w sercu katowickiego lasu

today02.11.2025 09:34

Tło
share close

Wybierając się na spacer po rozległych lasach murckowskich w Katowicach, można natknąć się na widok co najmniej zaskakujący. Wśród mchu, liści i drzew, daleko od miejskiego zgiełku, stoi stara, kamienna studnia, a tuż obok niej ławeczka. To nie jest zwykłe ujęcie wody. To „Czarna Studnia” – miejsce, z którym związana jest jedna z najmroczniejszych śląskich legend.

Opowieści przekazywane z pokolenia na pokolenie głoszą, że to właśnie tutaj, wieki temu, miały dziać się mrożące krew w żyłach sceny.

Wiedźma, która polowała na świętego

Legenda sięga korzeniami aż do przełomu IX i X wieku, czyli samych początków chrystianizacji tych ziem. To właśnie tędy miał wędrować święty Klemens, uczeń Cyryla i Metodego, niosąc nową wiarę. Jak głosi podanie, w leśnej głuszy, dokładnie przy tym źródle, na jego życie miała czyhać potężna i zła czarownica.

Choć dziś łatwo oddzielić historyczne postacie od mitycznych wiedźm, miejscowi od wieków powtarzali, że w tej opowieści tkwi ziarno prawdy. Coś sprawiało, że to miejsce zawsze budziło niepokój.

„Czarna Droga” i opis z piekła rodem

Sama lokalizacja jest znamienna. Studnia znajduje się w pobliżu leśnej osady Siągarnia, niedaleko Klemensowej Górki (której nazwa ma oczywiście nawiązywać do świętego). Dawniej przebiegał tędy ważny szlak handlowy „Saltz Weg”, czyli Droga Solna. Później, gdy traktem tym zaczęto zwozić węgiel, przylgnęła do niej nowa, znacznie bardziej złowroga nazwa: „Czarna Droga”.

Jednak to, co najbardziej działa na wyobraźnię, to opis samej czarownicy, który zawdzięczamy Karolowi Miarce, XIX-wiecznemu śląskiemu pisarzowi. W swojej powieści „Górka Klemensowa” nadał tej legendzie krwisty, niemal namacalny kształt.

Według Miarki kobieta ta zwała się „Czarną”. Jak pisał: „Jest to wiedźma, okropnie chuda, z rozpuszczonymi włosami… z długim i krzywym nosem, sięgającym niemal do brody, ma twarz nadzwyczaj szpetną, a nadto jest ślepa na jedno oko”.

Jej wygląd potęgował makabryczny szczegół – naszyjnik. Na sznurku nosiła „nawleczone zęby, tak ludzkie, jak i zwierzęce, a nawet były tam małe kosteczki, które pochodziły z palców małych dziatek”.

Mieszkała w podziemnej jamie pod bukiem, na którym przybita była trupia głowa. Wejścia strzegł olbrzymi wąż, który ” złowrogim syczeniem odstraszał przychodzących”. Wiedźma uspokajała go tylko na sobie znany znak, a hasłem dla wtajemniczonych, by się do niej dostać, było naśladowanie głosu sowy.

Fakt kontra legenda

Karol Miarka barwnie opisał legendę, ale miejsca nie wymyślił. Co ciekawe, „Czarna Studnia” (wówczas jako Schwarzer Brunnen) pojawiła się na mapach sytuacyjnych już w 1827 roku. To ponad 30 lat przed tym, jak Miarka wydał swoją powieść i nadał temu miejscu tak mroczny, wielowymiarowy charakter. Źródło i jego nazwa funkcjonowały w świadomości lokalnej społeczności na długo przedtem.

Sam Miarka zanotował – „Kilka kroków od tej jamy wytryskiwało źródło, które po dziś dzień zowie się »czarną studnią«, niejako na pamiątkę po tej czarownicy.”

Dziś „Czarna Studnia” jest nieco zapomniana i zaniedbana, ale wciąż stoi w tym samym miejscu. Dla jednych to tylko ciekawy relikt dawnych czasów. Dla innych – namacalny dowód na to, że stare lasy wciąż skrywają swoje mroczne tajemnice, a dawne legendy potrafią budzić grozę nawet po tysiącu lat.

Autor: Redakcja Radia EXPRESS FM

Oceń