region

Hajer, Grubiorz i Sztygar – ludzie, którzy wykuli Śląsk

today13.11.2025 18:23

Tło
share close

Aby zrozumieć Śląsk, jego tożsamość, siłę i mentalność, nie wystarczy spojrzeć na mapę kopalń. Trzeba zejść pod ziemię i poznać ludzi, którzy przez pokolenia tworzyli ten region. Kopalnia – po śląsku gruba – nie była jedynie miejscem pracy. Była osobnym światem z własnym językiem, żelazną hierarchią i unikalnym etosem.

Ten świat był zbudowany na barkach tysięcy mężczyzn, ale trzy role, trzy słowa-klucze, definiowały jego strukturę: Grubiorz, Hajer i Sztygar. Choć dla laika mogą brzmieć podobnie, dla górniczej braci oznaczały zupełnie inne miejsce w podziemnej społeczności.

Grubiorz (Gruborz) – fundament śląskiej tożsamości

Słowo Grubiorz (lub Gruborz) to najbardziej fundamentalne i pojemne określenie. Pochodzi wprost od słowa gruba, czyli kopalnia. Grubiorz to po prostu górnik.

To określenie-matka, fundament, na którym opiera się cała reszta. Bycie grubiorzem to nie był tylko zawód – to była tożsamość. To mąż, ojciec, sąsiad, którego całe życie, rytm dnia i status społeczny były definiowane przez kopalnię.

Grubiorz to człowiek ciężkiej pracy (roboty), religijny (niosący kult Świętej Barbary), dla którego najważniejsza była rodzina (familia) i bezpieczeństwo powrotu na powierzchnię. To etos pracy, solidarności i ogromnej dumy. Kiedy Ślązak mówił – mój tata jest grubiorzem, niosło to ze sobą ładunek szacunku dla ciężkiej i niebezpiecznej pracy, która karmiła całą rodzinę.

Hajer (Hauer) – siła napędowa na przodku

Jeśli grubiorz to ogólne określenie górnika, to Hajer (z niemieckiego Hauer – rębacz) to górnik na pierwszej linii frontu.

To była elita siły fizycznej. Hajer był specjalistą od fedrunku, czyli bezpośredniego wydobycia węgla. To on pracował na przodku (ścianie wydobywczej), posługując się najpierw kilofem (kilofym), a później ciężkim sprzętem. To od jego siły, umiejętności i wytrzymałości zależał urobek całej zmiany.

Była to praca najcięższa i najbardziej niebezpieczna, ale też dająca ogromny prestiż w górniczej braci. Hajer był synonimem prawdziwego, twardego mężczyzny, który nie bał się pyłu, huku i ryzyka. To „czołg” kopalni, bez którego cały system by stanął.

Sztygar (Steiger) – szef pod ziemią

Na szczycie tej podziemnej hierarchii stał Sztygar (z niemieckiego Steiger). Był to nikt inny jak brygadzista, mistrz, osoba dozoru górniczego.

Sztygar był pierwszym szczeblem kadry kierowniczej. To on dowodził oddziałem hajerów i innych górników. Odpowiadał za wszystko: za bezpieczeństwo swojej załogi, za realizację planu wydobywczego, za organizację pracy.

Charakterystycznym atrybutem sztygara była laska (sztygarok), która służyła nie tylko do podpierania się, ale też do opukiwania stropu i sprawdzania, czy nie grozi zawałem. Wyróżniał się też często innym kolorem kasku (np. białym) i górniczym mundurem.

Był to człowiek o ogromnym autorytecie. Łączył w sobie doświadczenie grubiorza z wiedzą techniczną. Musiał być stanowczy i wymagający, bo od jego decyzji zależało życie ludzi. Był pomostem między prostymi górnikami a „panami z góry” – inżynierami i dyrekcją. Awans na sztygara był marzeniem wielu hajerów i szczytem kariery dla kogoś, kto zaczynał „na dole”.

Hierarchia, która stworzyła region

Te trzy zawody tworzyły kręgosłup śląskiego społeczeństwa. Grubiorz zapewniał byt, Hajer dostarczał czarne złoto, a Sztygar pilnował, by ten skomplikowany, podziemny mechanizm działał bezpiecznie i wydajnie.

Choć dziś wiele kopalń jest już zamkniętych, a hajerzy nie pracują kilofami, te wartości przetrwały. Szacunek dla roboty, poczucie hierarchii, solidarność i duma – to wszystko jest dziedzictwem, jakie grubiorze, hajerzy i sztygarzy zostawili we krwi i kulturze współczesnego Śląska.

Autor: Redakcja Radia EXPRESS FM

Oceń